Agata Kasiak, Wiedźma z Bronaczowa, początek rozdziału pierwszego:)

Rozdział pierwszy o tym jak to proboszcz w Radziszowie Matkę Bożą i Anieli Świętych ujrzał pod kościołem Jesienny mrok nad Bukowiem przechodził w pachnącą zimą noc. Wśród całkowitej czerni boru i pól za chatami jaśniały jedynie odbijające niebo kałuże wypełniające koleiny na błotnistym trakcie. Wiodły przez grzbiet góry, z jednej wsi wprost do drugiej, schowanej w dolinie. Młoda kobieta słyszała już poszczekiwanie psów idące od Radziszowa, ale nie tam się kierowała. Oczy wypatrywały ku puszczy rozciągającej się po lewej stronie i porastającej jak mawiali pasma gór aż po obce kraje na południu, skąd nieraz przybywali kupcy. Nie ich kres zajmował teraz wszelkie myśli niewiasty, a raczej najbliższe obrzeża – które pochłonęły jej rodzinną wieś zwaną Bronaczowem. To tam prowadziła dwie kilkuletnie córki, niosąc trzecie dziecko, nowonarodzonego synka. Wszystkie ufne i niewinne, zdane tylko na nią. – Matuś – piskliwy i drżący głos Kalinki przerwał nocną ciszę – nie będzi...